Szkoła to gorący temat nie tylko w dobie strajków nauczycielskich. Każdy ma różne wspomnienia ze szkoły, zarówno pozytywne (jak dobrze pójdzie) i negatywne i każdy obawia się mniej lub bardziej tego, jak poradzi sobie w niej jego dziecko. Sprawdź, co możesz zrobić, żeby mu lub jej ten start ułatwić.

Szkoła to integralny element życia każdego dziecka

Jeśli czytasz mój blog, to prawdopodobnie Twoje dziecko ma jeszcze szkołę przed sobą. Ale z pewnością masz jakieś oczekiwania co do szkoły i co do tego, co da ona Twojemu dziecku.

Wszyscy mamy. W końcu nasze dzieci spędzają w szkole często tyle czasu, co my w pracy. Zdarza się, że my zmieniamy miejsce pracy kilkukrotnie w czasie, kiedy one nadal są w tej samej szkole przez 8 lat.

To nie tylko masa czasu, ale także jeden z najważniejszych czynników kształtujących psychikę, emocjonalność, kompetencje społeczne, a także zdrowie fizyczne naszych dzieci.

Mamy nadzieję, że w szkole dzieci nie tylko spędzą czas, ale także wiele się nauczą, zdobędą informacje, które będą im potrzebne w przyszłości i opanują niezbędne umiejętności i kompetencje, by rozwijały się zawodowo i społecznie.

Czego szkoła Ci nie da

Tymczasem trzeba mieć świadomość dwóch rzeczy:

1. Tradycyjna szkoła z definicji nie spełnia prawie żadnego z tych założeń

2. Edukacja naszych dzieci zaczyna się dużo wcześniej niż szkoła, jest kontynuowana zupełnie gdzie indziej, niż szkoła i kończy się dużo później niż szkoła. O ile w ogóle się kończy 😉

Chyba każdy rodzic ma jakiś powód do narzekania na szkołę, a jeśli jego dziecko jeszcze w szkole nie jest, to na pewno może ponarzekać na to, jak sam był w szkole, a ona tak bardzo się przez ten czas nie zmieniła. Trochę na plus, trochę na minus, generalnie stoi w miejscu. I to od 100 lat.

Ale nie chodzi mi o to, żeby narzekać na szkołę (chociaż pewnie mogłabym długo…), ale żeby zrozumieć, że jeśli naprawdę chcemy, żeby nasze dzieci wyrosły na istoty potrafiące myśleć logicznie i krytycznie, nie podążające ślepo za tłumem, nie usiłujące się wpasować, tylko umiejące współpracować zachowując swoją indywidualność, to niestety leży to w 100% po naszej stronie.

Uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia.

Seneka

Największy minus szkoły

Myślę, że największym grzechem współczesnej szkoły jest zabijanie w dzieciach motywacji wewnętrznej.

Małe dzieci są ogromnie ciekawe świata. Od momentu narodzin chcą dowiadywać się wszystkiego o wszystkim, od momentu kiedy umieją mówić w kółko o coś pytają, a w przedszkolu jest najfajniej, kiedy się dzieje coś nowego. To naturalny, uwarunkowany ewolucyjnie i niezmiernie potrzebny mechanizm.

Idąc do pierwszej klasy nadal są ciekawe i chcą się uczyć. I o ile nie usłyszały od starszych kolegów czy rodzeństwa, że szkoła jest do niczego, to cieszą się, że do niej pójdą, bo dowiedzą się nowych fascynujących rzeczy.

I tu, wcześniej czy później, przychodzi oświecenie: szkoła jest do niczego. Dlaczego tak się dzieje?

Waga motywacji wewnętrznej

Z wielu powodów, ale jednym z najważniejszych jest zamiana motywacji wewnętrznej: chcę się uczyć, bo to mnie interesuje! na motywację zewnętrzną: uczę się, żeby dostać piątkę, żeby nie dostać pały, żeby pani nie powiedziała przy całej klasie, że napisałem sprawdzian najgorzej, żeby mama się nie zdenerwowała itd.

I to jest naprawdę straszne. Nie doceniamy powagi tej straszności. Kiedy dziecko przestanie odczuwać wewnętrzną motywację do nauki, wewnętrzny pociąg do interesowania się światem, to bardzo ciężko będzie ten pociąg wskrzesić. O ile w ogóle się uda.

Zewsząd słyszymy o tym, że nie należy ludzi oceniać, że każdy jest inny i nie jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć drugiego człowieka (nawet czasem przecież siebie nie rozumiemy) i dlatego nie powinniśmy oceniać innych, bo przecież nie wiemy, co wpływa na ich postępowanie. A mimo to pozwalamy, żeby  szkoła oceniała nasze dzieci codziennie. I nie chodzi tylko o oceny ze sprawdzianu. Chodzi też o porównywanie dzieci ze sobą, o komentarze typu: „no ty to jesteś noga z matmy”, albo „zawsze są z tobą problemy”, o to że dzieci również uczą się oceniać inne dzieci, skoro nauczyciele to robią.

I nikt nie bierze pod uwagę, że dzieci są różne i mają prawo uczyć się pewnych rzeczy w różnym tempie i że co działa na jedno dziecko, niekoniecznie sprawdzi się w przypadku innego. A szkoła uczy każdego tymi samymi nieefektywnymi metodami od lat. I nie patrzy przychylnym okiem na wyróżnianie się ani za bardzo w dół, ani w górę.

Jak przetrwać szkołę?

Co można zrobić, żeby dziecko przed tym uchronić? Jeśli ktoś ma możliwość znaleźć (i opłacić) szkołę, w której nie ma ocen, to może liczyć na to, że dzieci i tak nie będą oceniane i porównywane przez nauczycieli. Świetną opcją jest też edukacja domowa, ale również nie każdy może i chce w ten sposób kształcić swoje dziecko.

To, co wszyscy mogą zrobić, to zaangażować się w edukację swoich dzieci od urodzenia.

  • Im większe umiejętności będzie miało dziecko idąc do szkoły, tym łatwiej będzie miało na starcie.
  • Im więcej dowie się w naturalnym i przyjaznym procesie nauki i poznawania świata jako małe dziecko, tym lepiej będzie je rozumieć jako dziecko szkolne, a zrozumienie jest podstawą poznania.
  • Im bardziej ugruntowany będzie w nim pęd do nauki i im bardziej dziecko będzie wierzyło, że uczenie się jest fajne, tym trudniej będzie tę jego naturalną chęć wyplenić.
  • Im mocniej będzie czuło, że popełnianie błędów jest naturalnym i koniecznym elementem procesu uczenia się, a nie czymś, czego należy unikać, tym mniej będą je bolały porażki i negatywne oceny.
  • Im bardziej będzie świadome siebie, swoich emocji i emocji innych ludzi, tym bardziej będzie odporne na zranienie.

Do tego warto przemyśleć nasze reagowanie na oceny, jakie dziecko przynosi ze szkoły. Nie każdy musi mieć 6 z każdego przedmiotu. Nie każdy musi mieć czerwony pasek. Każdy może mieć zły dzień lub niechęć do danego przedmiotu. Czy nauczyciela. Dajmy dzieciom przestrzeń na to, by motywacja wewnętrzna mogła nadal je napędzać.

×

Połączmy się :)